Jasne i ciemne strony „Światłoczułej” – Aleksandra Bohusz
Już od kilku dni w zaciszu domowym, na ekranach komputerów i smartfonów można obejrzeć nowy film rodzimej produkcji – „Światłoczuła” w reżyserii Tadeusza Śliwy. Romantyczna historia niewidomej muzykoterapeutki i wziętego fotografa jednych wzrusza, innych ciekawi, a jeszcze innych drażni. Czy warto poświęcić na nią swój cenny czas?
Zwiastuny w Internecie były bardzo obiecujące: pisano o fabule wymykającej się schematom, niebanalnym romansie i świetnej muzyce. Jedna z osób uczestniczących w pokazie przedpremierowym wyznała nawet, że film poruszył ją do tego stopnia, że po zakończeniu projekcji przez kilkanaście minut nie była w stanie wstać z fotela. We mnie jednak „Światłoczuła” wywołała mieszane uczucia.
Główną bohaterką filmu jest, grana przez Matyldę Giegżno, Agata – niewidoma terapeutka prowadząca zajęcia w ośrodku wychowawczym dla chłopców. Dziewczyna w wolnym czasie nurkuje na bezdechu. Sprawia wrażenie szczęśliwej i spełnionej. A może to tylko złudzenie?
Robert (w tej roli Ignacy Liss) to obiecujący fotograf, na pozór niemający problemów i kompleksów, w rzeczywistości ciągle przeżywający rodzinną tragedię z przeszłości.
Poznają się z Agatą podczas sesji zdjęciowej. On zwraca uwagę na jej ciekawą urodę, ale nie orientuje się, że dziewczyna nie widzi i proponuje jej kolejne zdjęcia. Tak zaczyna się ich znajomość. Z czasem przerodzi się ona w głębokie uczucie, które przejdzie wiele trudnych prób.
Główny wątek filmu, jak podkreślają twórcy, jest rzeczywiście w pewnym sensie nietypowy, bo liczba związków między kobietami z dysfunkcją wzroku a widzącymi mężczyznami jest ciągle niewielka. Poza tym, czy ośrodek dla trudnej młodzieży zdecydowałby się zatrudnić terapeutkę, która nie widzi? Albo ilu niewidomych nurkuje? Osobiście znam jedną osobę. I to jest zaleta filmu – że pokazuje niewidomą kobietę, która może wykonywać zawód i mieć takie pasje jak widzący.
Ponadto główna bohaterka jest całkowitym zaprzeczeniem stereotypowej, biernej osoby z niepełnosprawnością. Potrafi zawalczyć o swoje i bronić swoich praw. To ona w relacji z Robertem jest liderką i pomaga się otworzyć mężczyźnie, który, w obliczu jej niewidzenia, wydaje się zupełnie zagubiony i bardzo onieśmielony.
Gdyby jednak bohaterka ta istniała naprawdę i byłaby moją znajomą, raczej bym jej nie polubiła. Odniosłam wrażenie, że jest mocno przewrażliwiona na swoim punkcie i strasznie szybko i z byle powodu się fochuje. Kiedy tylko Robert zadaje trudne pytania dotyczące jej dysfunkcji, których ona sobie nie życzy, natychmiast się obraża i zostawia go oszołomionego i nierozumiejącego, o co chodzi.
Światłoczuła” pokazuje też smutną prawdę o nietolerancji społeczeństwa i kompletnym niezrozumieniu, że osoba pełnosprawna może się związać z niepełnosprawną. Znajomi Roberta prezentują wobec Agaty postawy litości albo jawnej wrogości, a jego siostra, kiedy przywozi on ukochaną do domu rodzinnego, pyta, czy jest normalny.
Z drugiej strony w niektórych scenach stereotypem pachnie na kilometr. Zirytowały mnie zwłaszcza dwa, na które od lat mam szczególną alergię. Po pierwsze żadna osoba niewidoma nie rzuca się na nowo poznanego człowieka, by dotknąć jego twarzy. Cóż, w tym wypadku scena była idealnym pretekstem do wprowadzenia zbliżenia między bohaterami. Ale pokazywanie takich sytuacji w filmach sprawia, że nigdy nie wyjdziemy z labiryntu stereotypów.
Podobnie ma się rzecz z kolorami: Agata opowiada Robertowi starą jak świat bajeczkę o tym, że rozpoznaje kolor dotykanego przedmiotu na podstawie jego temperatury. Ten temat zawsze podnosi mi ciśnienie. Czytałam kiedyś w jakimś poważnym opracowaniu tyflologicznym, że owszem, są osoby posiadające tę umiejętność, ale statystycznie jedna na kilkaset tysięcy. A tu znowu wpuszcza się społeczeństwo w maliny i pokazuje, że niewidomi mogą robić coś, czego tak naprawdę nie mogą.
Prezentowanie takich stereotypów dziwi i bulwersuje tym bardziej, że film był konsultowany z Polskim Związkiem Niewidomych.
Niewątpliwą zaletą produkcji jest zaangażowanie do udziału w niej, choć nie w głównej roli, osób niewidomych. W filmie wystąpili uczniowie z Lasek (jako drużyna goalballa) oraz Maja Sobiech, która wypadła świetnie w roli Basi, szkolnej koleżanki Agaty.
Jak dla mnie w filmie jest zdecydowanie za dużo wulgaryzmów. Rozumiem, że rzucają mięsem chłopaki z ośrodka wychowawczego, ale nie stronią od tego także inni bohaterowie, szczególnie Agata. Może to celowy zabieg mający pokazać, że niewidomy też człowiek i klnie jak większość?…
I wreszcie muzyka autorstwa Kaśki Sochackiej, Korteza i Olka Świerkota, nad którą było tyle zachwytów w Internecie. Mnie zmęczyła po pięciu minutach, a na dodatek momentami musiałam podgłaśniać audiodeskrypcję do oporu, bo natarczywe dźwięki perkusji skutecznie ją zagłuszały. Były za to bardzo przydatne jako hałaśliwe tło do scen erotycznych…
W filmie, oprócz odtwórców głównych ról, występują: m.in. Bartłomiej Deklewa i Aleksandra Pisula. Autorami scenariusza są Tomasz Klimala i Hanna Węsierska.
„Światłoczuła” jest opatrzona bardzo dobrą audiodeskrypcją, która działała bez zarzutu przy użyciu aplikacji Kino dostępne (należy pamiętać o jej zainstalowaniu przed wybraniem się do kina i zabraniu ze sobą słuchawek). Jedynym mankamentem był fakt, że uruchomiła się dopiero po ok. dziesięciu minutach, ale to pewnie dlatego, że na sali było kilkadziesiąt osób niewidomych i były problemy z synchronizacją wszystkich telefonów z aplikacją w tym samym czasie.
Dziś film jest jeszcze grany w kinie Helios w Katowicach. Ale znajdziecie go też na platformach streamingowych, na pewno na Netflixie oraz TVP VOD.
„Światłoczuła” to nie do końca mój film, ale też nie kompletna hała. Polecam obejrzenie go, choćby w ramach relaksu i dla wyrobienia sobie własnego zdania.
„Światłoczuła”
Produkcja: Polska, 2024
Dystrybucja: Kino Świat
Reżyseria: Tadeusz Śliwa
Scenariusz: Tomasz Klimala, Hanna Węsierska
Film realizowany ze wsparciem na podstawie Ustawy o finansowym wspieraniu produkcji audiowizualnej, przyznanym przez Polski Instytut Sztuki Filmowej ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
W kinach od 24 stycznia 2025
Autorka: Aleksandra Bohusz
Powyższy tekst powstał w ramach warsztatów dziennikarskich prowadzonych w ramach projektu Akademia ShareOKO II dofinansowanego ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.